20150617192020rahner%20fragment

22

description

http://www.wdrodze.pl/fragmenty/20150617192020Rahner%20fragment.pdf

Transcript of 20150617192020rahner%20fragment

Przełożył Kazimierz Napiórkowski

Współpraca Marek Pryt

Tytuł oryginałuGlaubst du an Gott?

© Copyright by Deutsche Provinz der Jesuiten, 2015© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2015

RedaktorLidia Kozłowska

Redakcja technicznaJustyna Nowaczyk

Projekt okładki i stron tytułowychJustyna Czyżak

Fotografi a na okładce© 2015 Pixabay

ISBN 978-83-7033-973-9

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W�drodze sp. z o.o., wydanie I, 2015

ul. Kościuszki 99, 61-716 Poznańtel. 61 852 39 62, faks 61 850 17 82

www.wdrodze.pl [email protected]

| 5Czy możemy jeszcze wierzyć?

Pracę tę poświęcam Mojej Żonie

Kazimierz Napiórkowski

6 |

| 7Czy możemy jeszcze wierzyć?

PODZIĘKOWANIA

Obecny tomik serii „Leben und Glauben” zawiera głównie wybór z moich „Schriften zur Theologie” (t. III–VII). Mój czcigodny Przyjaciel Otto Karrer wybrał i połączył teksty tak, by utworzyć tematycz-ną jedność, odpowiadającą zamierzeniom całej serii oraz gronu czytelników. Serdecznie dziękuję Otto Karrerowi za bezinteresowny trud utworzenia to-miku, dziękuję też Wydawnictwu Benziger w Ein-siedeln za przyjazną uprzejmość, z którą zgodziło się na przedruk tekstów.

Münster, maj 1967Karl Rahner

8 |

| 9Czy możemy jeszcze wierzyć?

CZY MOŻEMY JESZCZE WIERZYĆ?

Mówimy o�wierze w�nieskończoną Tajemnicę, któ-rą nazywamy Bogiem. Wierzymy – próbujemy wie-rzyć – w�ową najgłębszą Tajemnicę, która jako na-sza spotyka nas w�Jezusie Chrystusie i�Jego łasce, łasce nawet wtedy, kiedy o�niej nie wiemy, kiedy sądzimy, iż spadamy w�bezdenną ciemność pustki i�nicości.

Czy wyznanie tej wiary możliwe jest również dzisiaj? Nie da się tego uczynić bez obawy, że nie powie się właśnie tego, co dla danego czytelnika lub słuchacza jest decydujące dla odwagi jego wia-ry. Mam jedynie dobrą wolę mówienia szczerze.

Wiara, o�której mówię, jest wiarą we właściwym znaczeniu tego słowa, to znaczy wiarą wynikają-cą z�osobistej decyzji, a�nie tylko z�powszechnego

10 |

obyczaju i�uwarunkowań społecznych; i�dlatego na pytanie o�perspektywy wiary w�przyszłości można szczerze odpowiedzieć, jedynie zastanawiając się nad tym, jakie znaczenie ma dzisiaj wiara w�na-szym osobistym bytowaniu. Przyszłość wiary wy-rasta z�osobistych decyzji każdego z�nas. Musimy dzisiaj przyjąć odpowiedzialność za nasz byt.

Spróbuję powiedzieć to prosto. Zaczynam od tego, że zastałem siebie jako wierzącego i�nie na-potkałem żadnego powodu skłaniającego mnie do tego, bym nie wierzył. Zostałem ochrzczony i�wychowany w�środowisku wiary i�wiara przeka-zana w�ten sposób stała się we mnie także wiarą z� własnego wyboru, istotną osobistą wiarą. Bóg to wie, Jego tajemnica zagląda do tej głębi mo-jego ja, w�którą ja sam nie zaglądam. W�każdym razie mogę zgodnie z�prawdą powiedzieć: nie zna-lazłem żadnego powodu mogącego mnie skłonić do tego, bym przestał wierzyć w� Boga – przestał być tym, kim jestem. Trzeba byłoby mieć powody, by się odmienić. Ten, kto chciałby odmienić się bez takich powodów, kto nie chciałby pozostawać wiernym swojej duchowej osobowości, wpadłby w�pustkę i�mógłby popaść w� jeszcze większą roz-terkę. To, co jest dane na początku, trzeba w�zasa-dzie traktować jako odziedziczone, coś, co należy zachować, dopóki nie wykaże się prawdy jego prze-ciwieństwa. Żyć i�rosnąć można tylko z�żywego ko-

| 11Czy możemy jeszcze wierzyć?

rzenia, z�początku, z�daru pierwotnej ufności w�sens istnienia.

Dla tego, komu odziedziczony przekaz poda-rował coś podniosłego i� świętego, kogo dotknął absolutnym wezwaniem, samo to może, jako bezrefl eksyjne doświadczenie i� poddane refl ek-sji uzasadnienie, uchodzić za prawdziwe wobec krytycznego sumienia i� dociekliwego rozumu. Jednak przy wszelkim kwestionowaniu wiary co-raz wyraźniejsze było dla mnie i� wzmacniało się we mnie przekonanie, że to, co było przeżyte i� odziedziczone, nie może zostać zniszczone po prostu przez pustą powszedniość, głuchotę ducho-wą i�pozbawiony światła sceptycyzm, lecz najwy-żej przez coś potężniejszego, wzywającego mnie do bardziej nieodpartego światła.

Wprawdzie odziedziczona wiara była także wciąż wiarą kwestionowaną, odczuwałem ją jed-nak zawsze jako tę, która stawiała mnie wobec py-tania: „Czy i�ty chcesz odejść?”, na które wciąż mog-łem tylko odpowiedzieć: „Panie, do kogóż mam pójść?”1 (por. J�6,67 i�nast.). Odczuwałem ją jako wiarę, która jest potężna i�dobra; mógłbym ją po-rzucić najwyżej wtedy, gdyby okazało się coś prze-

1 Cytaty biblijne za: Pismo Święte Starego i�Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. piąte na nowo opracowane i�popra-wione, Pallottinum, Poznań 2003.

12 |

ciwnego. Do wodu na to nie przedstawił mi jednak nikt, a�także nie dostarczyło go doświadczenie mo-jego życia.

Oczywiście istniało wiele wątpliwości i� wiele goryczy w�duchu i�w życiu; a�przecież jest jasne, że trudność, która miałaby wystąpić jako poważny argument przeciw mojej wierze, musiałaby odpo-wiadać godności i�radykalizmowi tego, czemu mia-łaby zagrozić i�co chciałaby zmienić. Może istnieć wiele intelektualnych trudności w� dziedzinie po-szczególnych nauk, historii religii, krytyki biblij-nej, historii wczesnego chrześcijaństwa; trudno-ści, dla których nie mam żadnego prostego i�łatwo zrozumiałego pod każdym względem rozwiązania. Trudności takie są jednak zbyt cząstkowe i�– w�po-równaniu z�wagą bytowania – rzeczowo za małej wagi, aby na ich podstawie można było rozstrzygać ostateczne pytania egzystencjalne i� pozwolić im określać całe, niewypowiedzianie głębokie życie. Moja wiara nie zależy na przykład od tego, czy zna-leziono poprawne pod względem egzegetycznym i� kościelnym wyjaśnienie pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, czy rozstrzygnięcie Komisji Biblij-nej albo Kongregacji Nauki Wiary jest ostateczne, czy też nie jest. Argumenty tego rodzaju z�góry nie wchodzą w�grę.

Istnieją oczywiście inne wątpliwości, sięgające do głębi. Jednak wydobywają one prawdziwe bycie

| 13Czy możemy jeszcze wierzyć?

chrześcijaninem dopiero wtedy, gdy staje się wo-bec nich poważnie i�z pokorą. Dotykają one serca, najbardziej wewnętrznego środka egzystencji; za-grażają mu, stawiają człowieka w�ostatecz nej nie-pewności – ale właśnie w�ten sposób mogą być bó-lem prawdziwego narodzenia się chrześci jańskiego bytowania.

Doświadczenie samego życia pozostawia czło-wieka samotnym, jakby umieszczonym w� próż ni, wydanym jego własnej wolności, a�jednak niechro-nionym przez nią, jakby w�nieskończonym morzu ciemności i�w olbrzymiej nocy, w�której po jednej prowizorce ratuje się drugą. Pozostawia go kru-chym, biednym, przenikniętym bólem skończono-ści swojego bytowania, wciąż na nowo porywanym przez swoją zależność od tego, co tylko biologiczne, od głupio-obyczajowego, tradycyjnego (także wtedy, gdy się temu sprzeciwia). Człowiek czuje, jak śmierć w�nim tkwi, wewnątrz jego życia, jak jest ona grani-cą, której sam z�siebie nie może przekroczyć, jak ide-ały istnienia słabną, tra cąc swój młodzieńczy blask, jak nuży go rozumna rozmowa na jarmarku życia i�nauki, także nauki!

Zasadniczym argumentem przeciwko chrześci-jaństwu jest doświadczenie życia: to właśnie do-świadczenie ciemności. Zawsze miałem wrażenie, że za argumentami naukowców – dokładniej: tych czy owych naukowców – przeciwko chrześcijań-

14 |

stwu jako ostatnia siła i�aprioryczne rozstrzy gnię-cie stały owe ostateczne doświadczenia egzysten-cji, przez które duch i� serce stawały się posępne, znużone i�zrozpaczone. Doświadczenia takie, o�ile wymagają poważnego rozważenia, usiłują znaleźć wyraz w�wątpliwościach naukowców.

Jednakże – właśnie to doświadczenie jest argu-mentem przemawiającym za chrześcijaństwem. Cóż bowiem mówi chrześcijaństwo, co ono głosi? Mimo pozorów skomplikowanej dogmatyki i� moralności mówi ono coś zupełnie prostego, mianowicie nic innego niż: tajemnica pozostaje zawsze tajemnicą; tajemnica ta chce się bowiem otwierać jako to, co nieskończone, niewypowiadalne, nazwane Bogiem, jako bliskość udzielająca się ludzkiemu ducho-wi w�absolutnym samodarowaniu. Bliskość ta ma miejsce nie tylko w�tym, co nazywamy łaską, lecz także uchwytnie w�historii w�tym, którego nazywa-my Bogiem-Człowiekiem. W�tych dwóch rodzajach boskiego samodarowania – Boga „w sobie” i�Boga „dla nas” – zawiera się to, co nazywamy trójoso-bowością Boga: trzy odniesienia jednego boskiego bycia i�działania: jako Stwarzającego, Zbawiającego, wewnętrznie Prowadzącego oraz Jednoczącego.

Człowiekowi z�trudem przychodzi uwierzyć, że ta radykalna tajemnica jest bliskością, a�nie dalą, miłością, a� nie odpychającym prawem; może to być światło, które wydaje się nam ciemniejsze od

| 15Czy możemy jeszcze wierzyć?

naszej własnej ciemności. Czy nie daje ono jednak tak wiele światła, tak wiele radości, tak wiele mi-łości, tak wiele wspaniałości w� świecie wiary, że można powiedzieć: wszystko to wyjaśnia się tylko przez absolutne światło, absolutną miłość i�wspa-niałość, przez absolutny byt – nawet jeśli nie poj-mujemy, jak może istnieć nasza ciemność i� mar-ność, jeśli istnieje nieskończona pełnia, nawet jako tajemnica? Czy nie mogę powiedzieć, że mam pra-wo trzymać się światła, nawet jeśli jest niewielkie, a� nie ciemności; szczęśliwości – zamiast piekiel-nych mąk mojego bytowania?

Powiedziane jest tutaj coś istotnego: kto od-ważnie przyjmuje życie, ten już, nawet jeśli jest krótkowzrocznym pozytywistą, zakłada Boga, ta-kiego, jakim jest On sam przez się, takiego, jakim chce On być wobec nas w�miłości i�wolności, czyli Boga wiecznego życia w�boskim samookreśleniu. Ten bowiem, kto siebie prawdziwie przyjmuje, przyjmuje tajemnicę jako nieskończoną głębię, którą jest człowiek, przyjmując przy tym milcząco Tego, który zdecydował się wypełnić tę pustkę ta-jemnicy człowieka nieskończoną tajemnicą Boga.

Chrześcijaństwo można rozumieć jako wy-raźne sformułowanie tego, czego człowiek nieja-sno doświadcza w� swojej konkretnej egzystencji. Człowiek jest przecież nie tylko wywyższony nad zwierzęta jako natura duchowa, jest on także du-

16 |

chem rozjaśnionym od wewnątrz w�miłości przez łaskę Boga; i�jeśli ten człowiek prawdziwie i�w ca-łości przyjmuje siebie takim, jakim jest, i�bez słów, w�takim świetle, to jest to wiarą; a�chrześcijaństwo jest w�istocie realizowaną z�absolutnym zaufaniem akceptacją tej tajemnicy człowieka w�duchu Chry-stusa. Gdy to rozpoznaję i�akceptuję, to jakiż mam powód, aby nie być chrześcijaninem? Znam tylko jeden powód, który mnie dręczy: znu żenie, grzech, rozpacz, jaką odczuwam w� sobie; kruszenie się egzystencji w� szarej skepsis, niejednokrotnie przy-wodzącej do protestu przeciwko egzystencji; tanie pozostawienie-samemu-sobie owego milcząco-nie-skończonego pytania, którym jesteśmy my sami. Jest to nieprzyjmowanie i�niewytrzymywanie tego pytania przez zbaczanie w�nędzę codzienności.

Nie należy przy tym zaprzeczać, że milcząca rzetelność cierpliwości w� obowiązkach dnia po-wszedniego też może być formą „chrześcijaństwa bez imienia”; formą, w�której niektórzy (jeśli nie czynią sobie z� upartego sceptycyzmu absolutne-go systemu) mogą zapewne prawdziwie realizo-wać chrześcijaństwo lub nawet prawdziwiej niż w�pewnych wyraźniejszych formach, które często prze żywane są tak pusto, jak ucieczka od tajemni-cy, zamiast rzeczywistego stawania wobec niej.

Doświadczenie takiego niewyrażonego wprost, ale prawdziwie przeżywanego anonimowego chrze-

| 17Czy możemy jeszcze wierzyć?

ścijaństwa mogłoby paraliżować pełne wiary zaufa-nie, iż człowiek jest skończonością obdaro waną nie-skończonością Boga. Gdybym jednak chciał unik-nąć tej wątpliwości – czym mógłbym wtedy zastąpić chrześcijaństwo? Pustka, rozpacz, noc i�śmierć.

Jaki więc miałbym mieć powód, aby tę otchłań przyjmować za prawdziwszą niż otchłań Boga? Ła-twiej jest pozwolić sobie wpadać we własną pustkę niż w�otchłań błogosławionej tajemni cy Boga – nie jest to jednak odważniejsze i� nie jest prawdziw-sze. Prawda ta promienieje zapewne tylko wtedy, gdy jest kochana, przyjmowana i�przeżywana jako „prawda, która wyzwala”, która od waża się wzno-sić wszystko do góry.

Augustyn modli się:

„Boże, Ojcze prawdy…, Ciebie wzywam, Boże, któryś jest Prawdą, bo w� Tobie i� dzięki Tobie, i� przez Ciebie jest prawdziwe wszystko, co jest prawdziwe” (Solilokwia I)2.

Wezwałem więc ją i� okazała mi się, dając mi to, co ja powinienem jej dawać, aby była i�trwała we mnie jako duchowa siła egzystencji. Daje mi ona odwagę, by w�nią wierzyć i�przywoływać, gdy ciemna noc próbuje mnie pochłonąć.

2 Św. Augustyn, Dialogi fi lozofi czne, przeł. A. Świderkówna, Wydawnictwo Znak, Kraków 1999, s. 240.

| 135Czy istnieje doświadczenie Boga?

SPIS TREŚCI

Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

Czy możemy jeszcze wierzyć? . . . . . . . . . . . . . . 9

Wierzący wśród niewierzących . . . . . . . . . . . . 29

Rzetelność intelektualna a�wiara . . . . . . . . . . . 45

Czy można wierzyć wobec dzisiejszego

obrazu świata? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57

Nauka a�wiara . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77

Wiara – ideologia? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99

Uzdrowienie i�zbawienie przez wiarę . . . . . . . . 109

Wierzyć dzisiaj . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119

Czy istnieje doświadczenie Boga?. . . . . . . . . . . 129

136 |